wtorek, 13 maja 2014

Wena raz jest raz jej nie ma :)

Dokładnie tak! Siedzisz nad czymś kilka minut, godzin lub dni i nie wiesz jak zacząć. Wpatrujesz się w kartkę papieru lub ekran monitora i nie czujesz nic. Po prostu gapisz się jak sroka w gnat. A czas leci. Jeśli to nic pilnego i nie musisz tego robić - to odkładasz na później. Może znajdziesz natchnienie. Jak nie znajdziesz, to cóż.. Przecież nie musiałeś.. ale chciałeś! Gorzej jest jeśli masz wyznaczony termin. Szef zlecił ci wykonanie projektu, prezentacji, czy pisma. Albo masz do napisania pracę dyplomową... Termin realizacji już za 3 dni/tydzień/miesiąc/4 miesiące* (*niepotrzebne skreślić). Nieważne... i tak za krótko! Gdybyś nawet miał na to rok - też by nie wystarczyło.

Znasz to uczucie?

My znamy doskonale! 

Tak to właśnie bywa - zdradliwa wena - raz jest raz jej nie ma. 

Sęk w tym aby odnaleźć motywację. Hmm.. chociaż może wystarczy tylko zacząć? Zrobić pierwszy krok. 
Każda podróż zaczyna się od wyjścia z domu. Praca dyplomowa od pierwszego zdania. Rysunek od pierwszej kreski. A obiad od obrania ziemniaków lub wstawienia wody np. na zupę :-) 


Dlatego za wszystkich, którzy zmagają się z brakiem weny trzymamy mocno kciuki! Nie poddawajcie się i wkładajcie serce w to co robicie a wszystko pójdzie z górki! Jesteśmy z Wami :))




A wyżej Nasze inspiracje na ten tydzień :)!
Ściskamy, MM.


piątek, 2 maja 2014

Komputer do grania w sapera?

Pochodzimy z Generacji Y - to tzw. pokolenie wyżu demograficznego z lat 80/90 XX wieku. Jesteśmy pokoleniem wychowanym w świecie nowinek technologicznych i cyfrowych. Nie istnieje dla Nas życie bez smartphonów, komputerów i Internetu.
Jesteśmy w 3/4 dziećmi Internetu. Ta 1/4 to okres kiedy o Internecie słyszało się jedynie z telewizji, a komputery w szkole służyły do nauki obsługi painta, excela i worda. Pamiętam do dzisiaj te nudne lekcje, na których w ostatnich 5 minutach zajęć można było pograć w sapera albo ułożyć pasjansa. To dopiero była frajda, istna nagroda! Dopiero na etapie gimnazjum czy liceum, dumnie wchodziło się na portale informacyjne, gdzie można było przeczytać horoskop :) A największą zabawą było siedzenie na czacie i pisanie śmiesznych rzeczy do nieznajomych osób ( były to wiadomości typu ,,Mam 60 lat, jestem łysy, nie wiem jaką fryzurę na sylwestra wybrać").
 Nie orientuję się czym teraz zajmują się uczniowie na informatyce, choć podejrzewam, że w nagrodę mogą sprawdzić czy  nie mają nowego powiadomienia na facebooku... Jak powszechnie wiadomo po każdym pokoleniu następuje kolejne X, Y, Z jak w alfabecie. Zawsze jest jakiś początek i koniec. Dla Nas to dopiero początek, a może i półmetek poznania Internetu od innej strony?

My chciałybyśmy używać Internetu jako narzędzia. Narzędzia do informowania Was o miejscach, które warto odwiedzić, ludziach, których warto poznać, sytuacjach, o których trzeba mówić, rzeczach, które warto spróbować, okazjach, z których trzeba skorzystać..

Wszyscy tworzymy społeczność internetową. W dzisiejszych czasach, jeśli nie masz profilu na facebook'u, nie korzystasz z opinii innych ludzi, nie czytasz forów, nie udzielasz się - nie istniejesz. Czy to prawda? Czy ludzie, którzy nie korzystają z internetu, a o newsach dowiadują się z gazet są zacofani? A może internet sprawił, że straciliśmy własne Ja? Podzielcie się z Nami swoją opinią.

Ściskamy,
MM.